
Wchodzę w ciemność. Wszystko wydaje się iluzją. Obrazy za mną zmieniają się bezustannie. Świat oszukuje, grając znaczonymi kartami. Moje kieszenie są wypchane dynamitem. Mozolnie odcedzam wrażenia od zdarzeń. Czas zatoczył pełne koło. Jego szybkość przyprawia mnie o mdłości. Z kalendarza zrywam ciągle jedną i tą samą kartkę. Martwe ćmy obijają się o kryształowy płomień znicza. Muzyka płynie, wyrabiając swe własne koryta w zaschniętym powietrzu. Pcham przed sobą nić Ariadny. Ona zaprowadzi mnie do snu o istnieniu.
© Andrzej „Soulless” Kozakowski
Be First to Comment