
Mżyło bez przerwy już trzeci tydzień. Mój stan zdrowia poprawił się już na tyle, bym mógł wyjść ze szpitala. Nie pamiętam prawie nic sprzed wypadku. Lekarze mówią, że pamięć wróci mi za jakiś czas, ale nie za bardzo im wierzę. Dostałem tymczasowy dowód osobisty na nazwisko Jan Piątek i skierowanie do noclegowni. Sam nie wiem czemu, poszedłem jednak na łąkę. Usiadłem na błotnistej ziemi, założyłem ręce z tyłu głowy i uśmiechnąłem się. Po chwili przestał padać deszcz. I nic dziwnego, byłem przecież jego władcą. Muszę sobie tylko przypomnieć jak się nazywam.
© Andrzej „Soulless” Kozakowski
Be First to Comment