Skip to content

Kartka – narodziny bestii

Usiadłem nad pustą kartką. Obawiam się, że nie mam wam nic więcej do napisania. Wypaliłem się. Do głowy nie przychodzą mi już nowe pomysły. Wszystko, o co walczyłem, legło w gruzach. W mojej głowie kotłują się tylko obrazy nicości. Nie mam natchnienia, umarła muza, która sprawiała, że czasami coś mi się jeszcze chciało. Dlaczego umieranie nie jest proste? Dlaczego nie mogę zrezygnować z tego wszystkiego i poddać się? Przecież nie mam już nadziei. W moim mrocznym tunelu nie widzę żadnego światełka. Nie potrafię już dłużej oszukiwać siebie i was. Opowiadać o swoich marzeniach. Nie mam żadnych marzeń. Nie mam już po co żyć. Jedyne, co mi pozostało to strach. Jestem tchórzem, który nie potrafi z tym wszystkim skończyć. Tym samym skazuję się na piekło za życia. Nie interesuje mnie, co się ze mną stanie, ani jaki będzie los reszty świata. Wlepiam swój niepewny wzrok w sufit, nie próbując nawet na nim odnaleźć odpowiedzi. Nie stawiam już nawet pytań. To wszystko nie ma żadnego sensu i nie miało go nigdy. Palę papierosa za papierosem, popijam wódką i łzami. Słucham starych piosenek, odtwarzanych z równie starego gramofonu. Obawiam się, że słowa „every man has to die” mogą już mnie nie dotyczyć. Jedynym wyjściem jest odrzucenie człowieczeństwa. Wzywam wszystkie siły ciemności i rozkładu, aby pomogły mi stać się czymś, co będzie budziło w was strach. Czymś, co da wam powód aby żyć. Żyć po to, by ze mną walczyć.

Niech się stanie.

© Andrzej „Soulless” Kozakowski

Published inhorrorshort

One Comment

Dodaj komentarz

RSS
Follow by Email